sierpnia 23, 2019

How to not give a f*uck i mieć w poważaniu opinię innych

Wczoraj odbyłam niezwykle ciekawą podróż pociągiem do jednej z najpiękniejszych europejskich stolic. Podróż była pełna napięcia i nerwowego ukradkowego spoglądania na moich współtowarzyszy pociągowego przedziału. Moje serce nieustannie waliło, jak młotem. Aż do czasu, kiedy sobie uświadomiłam, jak żałosna jestem. A wtedy dałam sobie wewnętrznego klapsa i od razu było lepiej.

Już tłumaczę.

Mojej cudownej podróży towarzyszyło uciążliwe pragnienie jedzenia. Jednym słowem – byłam głodna. Miałam też mały problem- w pociągu było cicho. Aż ZA cicho. Każdy z nosem w książce lub telefonie, a ja mam wyciągać całą swoją wałówkę (jeszcze nie do końca przygotowaną) i robić piknik? Ugh.

Koniec problemu wagi światowej.

Założę się, iż nie jestem jedyną osobą nadmiernie przejmującą się swoim otoczeniem i myślami innych. Jakbym nie miała za dużo własnych. Próba przechwycenia w locie rozkmin otoczenia tak bardzo weszła mi w krew, że do niedawna nie raz rezygnowałam ze zrobienia danej rzeczy, tylko dla tego, że ktoś mógłby sobie pomyśleć, że to robię.

Tak wiem, WTF.

Gdy teraz tak sobie myślę, jak bardzo żałosne i niszczące jest takie zachowanie, to aż muszę usiąść. Zasady gry zwanej społeczeństwem są niezwykle restrykcyjne – nie wolno farbować włosów na zielono, robić kupy w miejscach publicznych, z dnia na dzień zostać hipisem czy też w ogóle zmienić wiarę.

Społeczeństwo tego nie akceptuje. Dokładnie. AKCEPTACJA. To słowo to klucz do zrozumienia, dlaczego tak bardzo przejmujemy się opinią innych osób. Od małego żyjemy we wspólnocie i nie znamy innego trybu niż nieustanne przebywanie wśród ludzi. Dlatego też wpojoną mamy walkę o dopasowanie, naśladowanie i głupkowate przytakiwanie w każdej sprawie, nawet gdy koliduje z naszymi wierzeniami i szczęściem. Byle tylko nas akceptowali.

Istnieją jednak i tace, którzy cały ten bullshit o akceptowaniu reguł gry mają głęboko w poważaniu. I to właśnie ONI żyją szczęśliwym, beztroskim życiem. W otoczeniu tysiąca nieprzychylnych spojrzeń i wzdychań. Które kompletnie i całkowicie po nich spływają.

Na podstawie powyższych rozważań można śmiało dojść do wniosku, że człowiek, który ma na wszystko wywalone ma się najlepiej. Sam nikim się nie interesuje, zaś wszyscy interesują się nim.

Czy stać cię na taką odwagę?

Decyzja o poprzestaniu ślepego podążania za tłumem i ukrywania się w tłumie jest prosta. Trudne są tylko jej konsekwencje. Nieraz choć wydaje nam się, że jesteśmy gotowi oraz, że wystawienie własnej sylwetki na opinię publiczną, zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne. Niestety, ale właśnie wtedy większość rezygnuje i wraca do starych norm i zasad.

Sprawę dodatkowo komplikują nasi bliscy, którzy choć, jak twierdzą, chcą dla nas dobrze, wcale się tak nie zachowują. Ich nieustanne ‘pomaganie’, dawanie nielicznych ‘rad’ i ‘wskazówek’ może nieraz przyprawić o ból głowy czy też depresję.

Najtrudniejsze są początki

Każdy kiedyś zaczynał. I choć zdanie to jest oklepane jak czwartkowe kotlety, jest również boleśnie prawdziwe. Początki są trudne i depresjonujące, gdyż zawsze osnute są mgłą niepewności i wątpliwości. Ich zgniecenie i wyrzucenie graniczy z cudem, wystarczy jedynie je przeczekać. Gdy zaczniesz widzieć efekty, same uciekną.

Jak więc przestać się przejmować i dręczyć myślami innych?

Porozmawiaj sam ze sobą i zastanów się na plusami i minusami tego problemu. Już teraz mogę ci śmiało powiedzieć, że minusy przeważają przynajmniej 10-krotnie.

Skoro już mamy ustalone, że zjawisko to jest nie korzystne i, że musisz jak najszybciej uciec z tej cholernej pułapki, teraz przejdźmy do tego, jak to uczynić.

Próbuj łapać swoje myśli.
Kiedy chcesz coś zrobić, ale obawiasz się reakcji otoczenia, zastanów się, czy ta rzecz jest nielegalna i czy komuś zaszkodzisz, jeżeli odpowiedź brzmi ‘nie’- po prostu to zrób. Wyłącz myślenie i to zrób. Ot tak. A później przejdź do innego tematu i nie roztrząsaj tematu. I tak w kółko.

Znajdź osoby zafascynowane tym samym tematem/ stylem życia.
Samotność jest najgorszym przeciwnikiem człowieka, więc gdy robisz coś, czego twoja rodzina i przyjaciele nie rozumieją, spróbuj znaleźć osoby o podobnym do ciebie myśleniu. Nie odrzucaj oczywiście bliskich, pokaż im po prostu, że to dla ciebie ważne. Jeżeli cię kochają, zrozumieją, nawet jeżeli nie od razu.

Codziennie pytaj siebie, co cię uszczęśliwia.
Każdy z nas dąży do szczęścia. Jeżeli robisz coś co cię uszczęśliwia, w twoim życiu zabraknie miejsca na wątpliwości i łapanie opinii innych.

Prowadź dziennik i notuj swoje dzienne poczynania.
Każdy ma gorsze chwile, więc gdy takowa cię dopadnie będziesz mógł przejrzeć swoje dotychczasowe osiągnięcia, co za pewne polepszy ci humor, gdy pokaże ci, jak odważny jesteś.

Myśl o pozytywach.
Wyobraź sobie ten moment, gdy w końcu uda ci się dojść do tego momentu, o którym jeszcze niedawno tak bardzo marzyłeś i tyle razy wizualizowałeś w głowie. I odpowiedz sobie:

BYŁO WARTO?

4 komentarze:

  1. Czytając początek miałam w głowie "TO TAK BARDZO JA." Przejmowanie się wszystkim i niczym jest takie straszne.
    Non stop siedzisz w swojej głowie i analizujesz każdą decyzję. Nienawidzę tego i choć nie wiem ile bym się starała nie umiem tego zwalczyć, choć próbowałam także tych rad, które tutaj napisałaś. Rezygnacja z natrętnych myśli dotyczących tego "co ktoś sobie pomyśli" jest trudna i uważam,że każdy musi znaleźć na nią swój "lek".
    Mimo to uważam, że twoje rady są przydatne i mogą komuś pomóc wyleczyć się całkowicie lub odrobinę z takich myśli.
    Pozdrawiam ciepkutko xoxo
    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Też taka byłam... Na szczęście dawno już przestałam się przejmować tym, co mówią o mnie inni ludzie. Gdy zaczęłam pozować i pozować do aktu... a nie były to wulgarne i erotyczne zdjęcia... całe moje miasteczko, w którym się wychowywałam huczało. wystarczyło, że jedna osoba zarzuciła temat i już. ale zupełnie się od tego odcięłam bo przecież co mnie obchodzi opinia innych ludzi. Twoje rady są bardzo rzeczowe i myślę że mogą pomóc wielu osobom, które znają ten problem. Ja przy takich dylematach typu "jeść w pociągu czy nie" zawsze zadaję sobie pytanie : czy przeszkadza mi to, jeśli ktoś inny je w pociągu? Jeśli odpowiedź jest twierdząca to nie jem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciąż trochę przejmuję się tym, jak moje decyzje odbierają inni ludzie, ale i tak z roku na rok żyję coraz bardziej po swojemu. Polecam to uczucie, wolność.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tak miałam jak byłam nastolatka. Pozniej mini to jakos samo minęło.

    OdpowiedzUsuń